Historia zwykła, rzekłbym banalna,
niewielka knajpka koło Świętajna,
ona – brunetka za barem zgrabna,
a przy stoliku – on
I on zamawiał tatara,
tatara tara tatara,
a on zamawiał tatara tara tatara.
A zegar bije – tatar i setka,
marszczył się klient, więdła brunetka,
przez całe lata – setka i tatar
i ten dwuznaczny ton,
tatara tara tatara,
a on zamawiał tatara tara tatara.
Aż w końcu nadszedł taki dzionek,
spełniło się co niespełnione,
barmankę pojął ktoś za żonę,
a on pozostał sam.
Na próżno wołał – Tataraaaaaa,
nikt mu nie podał tatara
tatara tara tatara,
a on zamawiał tatara tara tatara.
Czas na egzystencjalną pointę.
Żyj chłopie chwilą, w knajpie niewielkiej
proś o tatara setkę i rękę,
bo w tym jest cała rzecz,
by ktoś ci podał tatara,
na stare lata tatara,
zaśpiewasz wtedy
– tatara taratatara[1]
1. |
Czyści jak Łza |
2. |