Pięść się zaciska, gromadzi się gniew –
Znów robotnicza polała się krew:
Towarzysz Harnam od kuli padł nam,
Od faszystowskiej kuli psa.
Nieustraszony żołnierz czerwony,
Nam jego walka przykład da.
Przed Biedermana fabryką on stał,
Wiarę skupiwszy te słowa jej słał:
„Hej, robotnicy, już tam w stolicy
Szykują dla nas krwawy cios.
Mordy wojenne, zbrodnie bezdenne –
To ma być robotnika los.
Prawda ta musi każdemu się wryć:
Strajk listopada 7-go ma być.
Przeciw zbrojeniom, podłym dążeniom,
Armatom nie pójdziem na żer.
Przeciwko wojnie wystąpim zbrojnie,
Nie damy tknąć ZSRR.”
Dech nam zapiera, a z ócz bije żar,
Każdy swą myślą z Harnamem się zwarł,
W tem z defensywy szpicel parszywy
Podchodzi, mierzy. Słychać huk.
On już się wije, woła: „Niech żyje
Powstanie zbrojne...” i padł na bruk.
Z Afryki, z Azji ten sam bije gniew,
Wciąż robotnicza tam leje się krew,
Wciąż czarne hordy, masowe mordy,
Wciąż burżuazja łaknie krwi.
Lecz kto potężny, powstaje mężny:
Zdobędziem świat na pewno my.[1]