Druga pięć nad ranem, wracam skonany
Za wcześnie na poranną kawę,
Za późno na kolację
Myśli bezładne, jeszcze zanim padnę
Odsłuchuję, kto się nagrał dziś na sekretarce
Dzwoni Halina, Gliwice, Radio „Flash”
Koncert w poniedziałek, czy mam wolny czas?
Tanie mieszkanie tonie w bałaganie
Z resztą nie jest moje, tylko wynajęte
Do końca listopada
Nic mnie tu nie trzyma, żona czy dziewczyna
Toteż w pół sekundy decyduję:
Pakuję się i jadę
Biorę stare jeansy i komplet nowych strun
Jadę na południe kosztem paru godzin snu
Nocą – spotkałem stare grono
Nocą – włączone mikrofony
Nocą – wkoło ciemno, a tu myśli jasne płoną
Nocą – zjechali przyjaciele
Nocą – nie myślałem, że tak wielu
Nocą – tym, co nie zasnęli, gram
Lata i chwile, wciąż ich tracę tyle
Za głupi, żeby zmądrzeć,
Za mądry by nie widzieć, ile tracę
Domy znajomych głoszą kult mamony
A ja nadal gonię sny, jak desperado
Zagubiony gdzieś na szlaku
Tylko czasem mi się zdaje, że w tym śnie nie jestem sam
Tłum bezsennych, zagubionych wokół siebie mam[1].
1. |
Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” |