Nasz sierżant i saniteci
To są morowi faceci!
Sierżant wciąż popuszcza pasa
Bo mu smakuje kiełbasa;
Doktor też jest nie od rzeczy,
Zapalenie watą leczy!
Bodaj piorun trzasł – taki głupi szpas.
My śpiewajmy: „Kajśta wlazł!”
Patrzcie na tego sierżanta,
Co udaje adiutanta,
Tornister z tyłu przypięty,
W nim jego rozum zamknięty.
On komenderuje klawo,
Czwórki w lewo zamiast w prawo
„Niech wszyscy lecą – ci co menaż chcą,
Bo potem nie będzie nic!”[1]