Nieustannie ćwierka jak ptaszek w mojej głowie
od wielu dni już co dzień,
odbiera spokój i ciszę, i zdrowie,
wciąż za mną chodzi jak cień.
Ach, ta melodia nieznośna,
uparta po całych nocach się śni,
bez chwili przerwy gra mi
i znam ją już na pamięć,
lecz ciągnie mnie, by znowu dziś...
W melodyjnym rytmie przewędrować miasto
śpiewać i wesoło do wszystkich się śmiać.
Choć ogarnia wstyd mnie, bo przecież nie las,
ale dziś nie mogę spokojnie iść spać.
Bo każdy fruwa tak noc i dzień,
gdy porwie go ten rytm tak jak mnie.
Spójrz tylko: w melodyjnym rytmie
płynie tłum koło mnie:
księżyc też do tańca
chęć pewno by miał.
Neonami kwitnie śródmieście ogromne,
gonią mnie sygnały tramwajów i aut.
Och, rytmie ty uparty, idź już sobie, idź!
To już nie są żarty tak męczyć mnie wciąż.
Wstydź się, wstydź.[1]