W zielonym gaiku, ptaszkowie śpiewają,
Mojego Jasieńka na wojnę wołają.
Wołają, wołają, Konik osiodłany,
Wołają, wołają, Konik osiodłany.
Zostawiam cię Temu, co króluje w niebie,
A za roczek, za dwa, powrócę do ciebie.
Na konika siadał, już noga w strzemieniu,
Pamiętaj, dziewczyno, o mojem imieniu!
Minął roczek, minął, na drugi się toczy,
Marysia nieboga wypłakuje oczy.
Wyszła na góreczkę, tam wojacy jadą,
Z pod mego Jasieńka konika prowadzą.
Prowadzą, prowadzą, żałobą nakryty,
Pewno mój Jasieńko na wojnie zabity!
Nie płacz, Maryś, nie płacz Jaśka zabitego,
Jedzie nas tu tysiąc, wybierz se jednego.
Choćby was tu było, co na wodzie piany,
Nie było, nie będzie, jak mój Jaś kochany!
Choćby was tu było, jak na drzewie liści,
Nie będzie, nie było, jak mój Jaś najmilszy.
Choćby was tu było, jako w boru szyszek,
Co mi po was wszystkich, kiedy Jaś nie przyszedł.
Choćby was tu było, jako w boru chrustu,
Już se nie wybiorę Jasieńka do gustu![1]
1. |
Cepelli Jan, Śpiewnik strzelecki szkoły junaka: dla organizacyj przysposobienia wojskowego, Warszawa, Główna Księgarnia Wojskowa, 1933, s. 302, 303. |