Gdy smutny wyjdziesz przed dom,
w noc taką cichą jak ta,
w dali usłyszysz gdzieś ton,
który narasta i trwa.
Wznieś wtedy oczy do gwiazd,
niechaj cię olśni ich blask,
a wtedy już, nad głową tuż,
ujrzysz pędzący Wóz.
Mknąc w świat, gwiazdami dudni Wielki Wóz,
spod kół unosi się srebrzysty kurz
i w dal za Wozem płynie gdzieś przez noc
miłości wielkiej śpiewny głos.
Gdy tej melodii się nauczyć chcesz,
to swe pragnienia sercem z Wozu bierz.
I w żadną noc nie będziesz więcej smutny już,
gdy znów zadudni w górze Wielki Wóz.[1]