Mimo przeżyć i doświadczeń
Własnej nędzy i upadków
Samotności i goryczy
Wierzę Panie, ufam Panie
Mimo ludzkiej przewrotności
Intryg i faryzeizmu
Podsycania niepokojów
Wiercę Panie, ufam Panie.
Gdzie mam ponieść te zgryzoty
Jeśli nie do Ciebie – Boże
Jak rozwiązać me kłopoty
Jeśli Ty mi nie pomożesz.
Chcę dziś stanąć w Twej świątyni
Tak jak celnik przytłoczony
I powiedzieć w głębi duszy
Wierzę Boże, ufam Boże.
Chcę powiedzieć pełen skruchy
Bądź miłościw mnie grzesznemu
Chociaż odejść zawstydzony
Jednak wierzyć, ufać Boże.
Gdzie mam ponieść te zgryzoty...
Jeszcze jedno mam pragnienie
Poodpuszczać winowajcom
Żeby zyskać przebaczenie
Chcę wybaczyć nawet zdrajcom
Boś uczynił tę zależność
Żeby pokój był na ziemi
Chciałeś Boże nieskończony
Byśmy byli dziećmi Twymi.
Gdzie mam ponieść te zgryzoty...[1]