Witaj, Pani, my poddani do stóp padamy,
Lecz nie inne mamy prośby, które składamy,
Tylko serca skruszone oddajem uniżone,
Przyjm te dary, serc ofiary, o Pani święta.
Jest to jawna, żeśmy z dawna dług zaciągnęli,
Gdyśmy z czystych, macierzystych rąk Szkaplerz wzięli.
I dobrze nam w tej barwie, bo tych piekło nie zarwie,
Co Szkaplerzem, jak puklerzem, są uzbrojeni.
Ale za te, tak bogate orderu znaki,
Cóż Ci damy? Nic nie mamy, ziemskie żebraki,
Tylko duszę i ciało, weźże, choć to za mało,
A tak będzie głośne wszędzie, żeśmy poddani.
W tym orderze, kto go bierze, znak ma zbawienia,
Że nie zginie, owszem minie piekła płomienia,
Przed ognistym piorunem, zasłoni nas tem Runem,
Nie ma szkody z ognia, wody, kto tę tarcz nosi.
Więc tej Pannie, nieustannie śpiewajmy dzięki,
Żeśmy taki znak nad znaki, wzięli z Jej ręki,
Szkaplerza się trzymajmy, a Maryi wzywajmy,
Z Jej opieki żyć na wieki z Bogiem będziemy.[1]
1. |
Siedlecki Jan, Śpiewniczek zawierający pieśni kościelne z melodiami dla użytku młodzieży szkolnej, wyd. 5 poprawione, Kraków, Księża Misjonarze na Kleparzu, 1908, s. 256, 257. |