Witaj święty Stanisławie, Tyś u nas we wielkiej sławie,
Tyś jest naszym Patronem i sławnym Opiekunem./bis
Tyś jest biskupem w Krakowie, niech tę prawdę każdy powie,
W katedralnym kościele nauczasz ludzi wiele./bis
Nauczasz nas na świecie żyć i jak mamy Bogu służyć,
Wychwalać Go społecznie, tu na ziemi i wiecznie./bis
Ty i króla złość strofujesz i od grzechu go hamujesz,
Każesz mu pokutować i za grzechy żałować./bis
Pokazujesz wieczność błogą, prowadzisz go świętą drogą.
Prowadzisz do wieczności, do niebieskiej radości./bis
Król się nic nie poprawuje, na Biskupa się gotuje,
Szuka na Niego winy zabić Go bez przyczyny./bis
Wieś Szczytniki zapłaconą i monetą wyliczoną
Biskupowi odbiera i pieniądze wydziera./bis
Biskup mówi: że kupiłem, słusznie wioskę zapłaciłem
I pieniądzem wyliczył, abym wioskę dziedziczył./bis
Król na to wiary nie chce dać, na świadectwo każe stawać
Świadkom, by powiedzieli, iże o tem wiedzieli./bis
Szedł Biskup po Piotrowinę. który się już osuł w glinę;
Bo trzy lata w grobie spał, kiedy na świadectwo wstał./bis
Piotrowino, z grobu wychodź i ze mną na świadectwo pójdź,
Niech król uwierzy tobie, żem kupił wieś u ciebie./bis
Królu, tobie śmiele powiem, bo jako o tern dobrze wiem,
Biskupowim wieś sprzedał i pieniądzem odebrał./bis
Do grobu go zaprowadził, Piotrowina się położył:
Sam wrócił do klasztoru i do swojego dworu./bis
Król nie przestaje w uporze, szuka Go po Jego dworze
I na zamku w kościele, gdzie było ludzi wiele./bis
Biskup się przed nim ukrywa i za miastem tam przebywa,
Ażby złość przeminęła, która śmierci pragnęła./bis
Król ci bierze wojska wiele, a znajduje Go w kościele,
Na Skałce, przy mszy świętej Stanisław Biskup ścięty./bis
Swą ręką Go ściął w kościele, chociaż ludzi było wielo,
Nie bojąc się nikogo, ni Boga Wszechmocnego./bis
Kazał Go na pole wywlec i tam ciało Jego rozsiec:
Na siedemdziesiąt dwie sztuki ciało Jego rozsiekli./bis
Nie dał ci Go z placu zbierać, gdy ptaki chciały podziubać.
Orły Go pilnowały i dzióbać Go nie dały./bis
Złożono razem to ciało, sztuki palca nie dostało,
W sadzawce utopiony i od ryby połkniony./bis
Światłość z nieba przystąpiła, rybę w wodzie oświeciła,
Ażeby ją złapali i palca z niej dostali./bis
Niosą Go eksportacyą księża, ludzie, z procesyą,
I składają Go w grobie, aby tam spoczął sobie./bis
Dzieci w szkołach płaczą, krzyczą, iże Biskupa nie widzą.
Co ich dobrze nauczał, miłą mową przychęcał./bis
I po ulicach ubodzy narzekają bardzo srodzy,
Że im ręka upadła, co jałmużnę dawała./bis
I wszyscy obywatele i tak bardzo ludzi wiele,
Żałośnie narzekają, że Biskupa nie mają./bis
Już się do nieba przenosi i za nami Boga prosi,
Byśmy mieli zbawienie, tu na ziemi i w niebie./bis
Już w niebie z Bogiem króluje, za nami tam oręduje.
Byśmy zbawieni byli i z Bogiem królowali./bis[1]
1. |
Siedlecki Jan, Śpiewniczek zawierający pieśni kościelne z melodiami dla użytku młodzieży szkolnej, wyd. 5 poprawione, Kraków, Księża Misjonarze na Kleparzu, 1908, s. 302, 303. |