Wrzesień – wrzosem zakwitł las
jesień – melancholii czas
z paletą farb przywiał wiatr
zaplamił cały park
bolą oczy od tych wszystkich barw
zrudział mchem porosły pień
jesień – coraz krótszy każdy dzień
przyszedłem nasycić wzrok
nim spadną liście z drzew
nim umilknie całkiem ptaków śpiew
zanim spadnie śnieg
nim oblepi wszystko śnieg
leśnym duktem bezszelestnie
idzie jesień pełna barw
ma woalkę z mgieł
i z babiego lata tren
w zamyśleniu przechodzi
zwiewna jak z ognisk dym[2]