Na śniegu, na białym
Ogromne ślady
Albo to pupa himalaisty
Albo Yeti krok postawił
Himalaje wszerz, Himalaje wzdłuż
Yeti przemierzył
Nie daje złapać się żadnym wyprawom
Gdy oni w lewo to on w prawo
Niejeden marzył by go złapać
Lecz on ma bardzo długie uszy
Nawet gdy Szerp się skradnie cicho
To jest to cichość bardzo lichą
Himalaje wszerz...
Niejedna cała wyprawa
Za yetim już biegała
Lecz na kilometr w himalajskiej ciszy
Słychać jak himalaista dysz
Himalaje wszerz...
Dziwi się, co to za postacie
Wpierw łysi, potem brodaci
Szczególnie po trzech miesiącach w górach
Patrzy czy nie krewniak który
Himalaje wszerz...
Wolny, szczęśliwy
Po swych górach goni
I tylko wtedy cicho wzdycha
Kiedy yecica go odpycha...
Himalaje wszerz...[1]