Zapatrzona w ćmę, rozbijałam się
Szukając, jak głupia miłości
Mówią dziwna twarz
Diabła w sobie masz
Więc trzeba przetrzepać ci kości
Zaklinałam niebo, zamykałam drzwi
Pętałam wciąż nogi i serce
By zwyczajnie żyć
W okno stukał wiatr
Szczypał mnie i kradł
Na oślep jeździłam na chmurze
Czasem w kroplach stu trzeba było spaść
I moknąć w niejednej kałuży
Grzałam się w odcieniach jasnych, ludzkich serc
Choć piekło mnie ziarnko zazdrości
O spokojny dzień
Mówią pędzi wiatr
Z taką siłą gna
Gdzieś pewnie na krawędź przepaści
Może skręcić kark
I co z tego ma
Siniaki i łut ludzkiej złości
Dziwna jak kukułka nie buduje gniazd
Gdzieś w gąszczu ukryta przed wzrokiem
Głosem ściga nas
Który to już raz
Kłaniam ci się w pas
Okrutna bogini miłości
W ręku ściskasz bat jak od wielu lat
I pewnie przetrzepiesz mi kości
Bogini miłości daj spróbować raz
Jak może smakować to ciepło
Ciepło własnych gniazd[1]
1. |
Kabaret Koalicja |
2. |
Kozłowska, Agnieszka |