Ożenił się legun, któż co na to powie:
Żona suszy w mieście, a on moknie w rowie.
Żeń się Jasiu! Żeń się! Daj ci Boże szczęście!
Te dadzą kobicie prowianty na życie,
Leci pies bez pole, jak szalony leci,
Pewnie się ożenił i ma tuzin dzieci.
Żeń się...
To ci pies się topić, w wód głębokich lazur
Pewnie mu obrączkę wsadzili na pazur,
Żeń się...
Leci pies przez pole. Ogon pod się chowa.
Pewnie nieboraka pogryzła teściowa!
Żeń się...[1]
1. |
Szul Bogusław, Piosenki leguna tułacza, Warszawa, 1919, s. 135, 136. |