Mgła zielona na Kaliskiej,
a w zielonym tym tumanie
zielenieją rzeczy wszystkie:
katarynki, psy i panie.
Koronkowe szemrzą halki,
pan kraciasty śmiesznie kroczy
i zagląda pod woalki
w szmaragdowe kobiet oczy.
Zielony blask gazowych lamp,
wąziutkich ulic czerń.
I wciąż ten ton z młodości stron,
jak echo i cierń...
Zielony blask, zielony walc i twojej sukni tren.
Ty, dama pik, ja, walet kier,
a walc ten to nasz sen.
Zielony walc, zielony blask,
wąziutkich ulic czerń.
I wciąż ten ton z młodości stron,
jak echo i jak cierń.
Mgła opada na Powiśle,
zielenieją lamp źrenice.
Pozwól, że się znów zamyślę
i że znowu się zachwycę.
Krwią się krztuszą neonową,
mrą ulice dawne, bliskie...
Płaczą cicho, szmaragdowo
latarenki na Kaliskiej.
Zielony blask...