Jesienna słota, wicher, mrok,
za rzeką wrogów śpiew.
Ja szedłem, chłopcy za mną szli
wśród lasów ciemnych drzew.
A ze mną wraz szedł w ciemny las
żołnierski, szary płaszcz.
A kiedym w polu ranny padł,
gdym leżał tam bez sił,
on jeden wtedy tulił mnie,
on jeden przy mnie był.
Przed deszczem złym okrywał twarz
żołnierski, szary płaszcz.
A kiedym z wojny wrócił zdrów,
witając matki dom,
on ze mną biegł przez biały sad,
tak bliski szczęścia łzom.
I wsiąkał matki cichy płacz
w żołnierski, szary płaszcz.
Dziękuję ci za tamte dnie,
serdeczny druhu mój,
ja nigdy nie zapomnę cię,
choć dawnom zmienił strój,
bo krew ty moją w sobie masz –
żołnierski, szary płaszcz.[1]