Bal u Posejdona

Zgłoszenie do artykułu: Bal u Posejdona

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Bal u Posejdona

Autor słów:

Sart, Marek

Autor muzyki:

Sart, Marek

Data powstania:

1965

Informacje

Zapewne nikt, ale to nikt, nie spodziewał się, że wydany w 1999 r. zbiór najpopularniejszych piosenek Anny German, trzynaście lat później stanie się jedną z najlepiej sprzedających się płyt. Myślano wtedy zapewne ot jeszcze jedna z serii „Złotych Przebojów” polskich artystów. Tak dalece nie wierzono w powodzenie wydawnictwa, że nawet „odpuszczono” sobie jakiś chwytliwy, komercyjny tytuł. A więc nie Człowieczy los, albo Tańczące Eurydyki, czy choćby Zakwitnę różą, a Bal u Posejdona. Piosenka słabo znana i wydawało się mniej ważna w dorobku piosenkarki. Skąd taki pomysł na tytuł? Zapytałem u źródła, czyli zadzwoniłem do Ryszarda Wolańskiego, redaktora płyty.

Rysiu – pytam – dlaczego wybrałeś taki mało handlowy tytuł?

Nikt wtedy nie liczył na jakiś komercyjny sukces – odpowiedział. Zostawiono mi wolną rękę, a ja z tego skorzystałem. Nie chciałem tytułu banalnego, bo powszechnie znanego, wybrałem więc ten „Bal u Posejdona”, jakby na przekór sztampie. Bo też na przekór sztampie włączyła go do repertuaru artystka. To jedna z najpogodniejszych, co u niej rzadkie, piosenka jaką wykonywała. Co prawda z lekką, pogodną nutką zawiedzionej miłości, ale przecież przewagę ma tu ten dionizyjsko-hedonistyczny klimat. I to mnie skłoniło do bardzo osobistego wyboru.

Nie ukrywam, że piosenka ta pojawiła się już kiedyś w moim zawodowym życiu. Nie, nie zwróciłem i przez lata nie zwracałem na nią uwagi. Aż do czasu, kiedy umówiłem się z Markiem Sartem, aby powspominać jego najsłynniejsze kompozycje. No więc pytam go jak powstało niemenowskie Wspomnienie_(muz_Sart_Marek), jaka jest historia przeboju z filmu Miss Polonia, Każda miłość jest pierwsza, jak doszło do napisania Słońca w kapeluszu, brawurowo wykonywanego przez Tadusza Rossa, a sędziwy już wtedy mistrz, z uporem wraca do Balu u Posejdona. Troszkę za duży brak zainteresowania tematem wykazywałem, ale dziś wiem, że to musiała być dla kompozytora ważna pozycja w twórczości. Odszukałem więc nagranie tamtej rozmowy i przekazuję Państwu historię tej piosenki.

Najpierw, co ważne dla tej opowieści, niezbyt szeroko znana informacja. Otóż Marek Sart, kompozytor dziesiątek utworów, z wykształcenia był… magistrem filologii polskiej. Owszem studiował prywatnie kompozycję, ale w naszym przypadku ważna będzie ta polonistyka. Bowiem, chyba jeszcze w czasach studenckich, jak wiele osób w jego wieku pisał Marek Sart (a właściwie jeszcze wtedy Jan Szczerbiński, bo tak się naprawdę nazywał) wiersze. Jeden z nich opowiadał o zawodzie miłosnym, mającym początek podczas hucznej zabawy u kogoś, kto (jak się należy domyślać) używał pseudonimu Posejdon. A może w knajpie, która tak się nazywała. Wiersz opisywał przeżycia mężczyzny, co miało w przyszłości stanowić pewną trudność.

Owa przyszłość pojawiła się w 1965 r. Przygotowywano premierowe piosenki na festiwal opolski.

Zaprosił mnie na rozmowę Witold Filler – opowiadał Marek Sart. To był wtedy wszechmocny władca telewizyjnej rozrywki – i głosem nie znoszącym sprzeciwu zażądał, żebym napisał piosenkę dla jego ówczesnej narzeczonej, a może już wtedy żony, Ewy Miodyńskiej. Aktorki któregoś ze śląskich teatrów, którą wspomniany Filler postanowił usilnie „lansować”. Czasu było mało, wszyscy zawodowi tekściarze byli zajęci, postanowiłem więc poszperać w mojej młodzieńczej twórczości. Przerobiłem tekst na wersję żeńską, napisałem muzykę i złożyłem Fillerowi. Niestety naprawdę duża uroda pani Ewy, nie szła w parze z talentem wokalnym. Toteż zarówno utwór jak i jego wykonawczyni przepadły z kretesem.

Musiało być naprawdę źle, skoro nie pomogły dyrektorskie wpływy, ani, co istotniejsze, fakt że utwór był utrzymany w rytmie kujawiaka, a ówczesnej władzy bardzo się podobało sięganie do „ludowizny”. Marek Sart, był przekonany, że napisał coś wartościowego, ale właściwie nie miał już nadziei, że piosenka zdobędzie jakąkolwiek popularność.

Żal mi było – wspominał – niewykorzystanej szansy. Moje cierpienie przerwał wszakże telefon od Ani German. Wybierała się na festiwal – chyba piosenek poświęconych morzu? – do Soczi i prosiła o jakiś stosowny utwór. „Bal u Posejdona”, świetnie się nadawał (w istocie nie był to festiwal w Soczi, a w naszym Sopocie – przyp. red.). No to już była zupełnie inna klasa wykonawcza. Zmieniłem tonację, przeniosłem akcenty rytmiczne i teraz to fantastycznie zabrzmiało.

Niestety także w Sopocie piosenka przeszła niezauważona. Tyle, że nie zauważyli jej jurorzy (ale chyba nie za bardzo mogli, bo Anna German wystąpiła, zdaje się, w koncercie nie punktowanym), za to zachwyciła się nią publiczność.

I tak narodził się dziś już zapomniany, ale jak się okazuje jeden ze Złotych Przebojów Anny German. Miał wyczucie redaktor Wolański wybierając go na tytuł wspomnieniowego albumu[1].

Bibliografia

1. 

Halber, Adam
Bal u Posejdona, „Angora” nr 28/2013 (http://www.angora.pl), Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2013.