Tytuł: |
Jak minął dzień |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1978 |
Zimą 1978 r. pod blok na warszawskim Wawrzyszewie podjechał samochód. To ogromne, nie otynkowane gmaszysko było dość niezwykłe. Los sprawił, że sąsiadami zostali Jarosław Kukulski z żoną swoją Anną Jantar, kompozytor Antoni Kopff, autor tekstów Marek Dutkiewicz, wreszcie bohater naszej opowieści Wojciech Trzciński. To do niego na dziesiąte piętro zmierza mężczyzna, który wyszedł z samochodu. To reżyser Janusz Rzeszewski. Cel wizyty? Odsłuchanie propozycji, jakie Wojciech Trzciński przygotował do najnowszej komedii muzycznej, zatytułowanej „Hallo Szpicbródka”. Reżyser je zaakceptował, ale ostateczną decyzję miał podjąć autor scenariusza Ludwik Starski. Mistrz znał się na piosenkach. Przed wojną napisał teksty do takich przebojów jak: „Już nie zapomnisz mnie”, „Ach jak przyjemnie”, „Młodym być i więcej nic”, po wojnie według jego scenariuszy powstały „Zakazane piosenki” „Skarb” i „Przygoda na Mariensztacie”. Krótko mówiąc Mistrz wiedział czego potrzebuje kino muzyczne. Przeboju, który wylansuje obraz i na lata stanie się wizytówką filmu. Tym razem, jak się okazało, intuicja sędziwego pana Ludwika zawiodła.
Przyjechaliśmy na Smolną – opowiada Wojciech Trzciński. Wita nas miły starszy pan, prowadzi do pianina. Ja gram mu te moje propozycje. On klasyczny producent, słucha, od razu ocenia, to dobre, to niedobre. Gram mu „Co robić w taką noc?” (potem w filmie zaśpiewa ją głosem Alibabki Ewy Dębickiej, Gabriela Kownacka – przyp. red.). Pełna akceptacja. Na koniec pyta:
– A nie miałby pan czegoś jeszcze?
Miałem. Napisałem to z myślą o Krzyśku Krawczyku, ale i o filmie. Dlatego canto jest trochę utrzymane w klimacie lat dwudziestych-trzydziestych. Taką harmonię się wtedy stosowało. Gram mu „Jak minął dzień”. A on kręci nosem. „No nie, wie pan, jeszcze ten Krawczyk”, na to ja, że klimat odpowiedni, że to potencjalny przebój, że film by zyskał. Broniłem się twardo, ale Mistrza nie przekonałem.
Przypomnijmy. W tamtym czasie Wojciech Trzciński był opiekunem artystycznym, a nawet menedżerem Krawczyka. Piosenkarz po rozstaniu z Trubadurami i eksperymencie ze śpiewaniem poezji Jesienina, wychodził na prostą. Pierwsza wspólna piosenka „Byle było tak” okazała się sukcesem i teraz dobrze byłoby to pociągnąć. Nie chciał Ludwik Starski do filmu? Trudno. Trzeba to nagrać i puścić do radia.
Tym bardziej, że w Poznaniu pojawił się zespół muzyków, którzy palili się do roboty.
To dosyć znana historia. Przy miejscowym oddziale telewizji działała orkiestra Zbigniewa Górnego, na skutek jakiegoś konfliktu dyrektor Estrady Wielkopolskiej także zapragnął mieć orkiestrę. Jej utworzenie powierzył młodemu puzoniście Aleksandrowi Maliszewskiemu. Ten „wyjął” z zespołu Górnego „serce” czyli sekcję rytmiczną, doangażował młodzież muzyczną i utworzył Alex Band. Dzięki nagraniom z Krawczykiem mogli wypłynąć na szerokie wody. I wypłynęli.
Reżyser Rzeszewski opowiadał, że Mistrz Starski przyznał, że popełnił błąd. Sam napisał teksty większości piosenek do filmu i pewnie nie chciał się dzielić sławą z innymi autorami. I choć miło się wspomina „Nogi, nogi nogi roztańczone”, czy „Co robić w taką noc?” to jednak żaden z tych utworów nie stał się przebojem na miarę „Jak minął dzień”.
Już po miesiącu od radiowego debiutu Wojciech Trzciński miał okazję przekonać się, że piosenka trafiła pod strzechy, choć w naszym wypadku lepiej byłoby powiedzieć „pod gonty”.
Zimę 1979 r. spędzaliśmy w Zakopanem – wspomina. Miłe grono. Jest Maryla Rodowicz, Alek Maliszewski, Krzysiek, ja. Postanowiliśmy wypróbować działanie słynnego cocktailu spirytus z szampanem. Działa cudownie, świat jest piękny, czujemy się świetnie, wszystkie piosenki świata odśpiewane, wychodzimy na dwór, urzeka nas zimowa noc. Może gdzieś pojechać. Ja nie mam prawa jazdy, za to Krzysiek ma nowe BMW. Jedziemy pod Krokiew. W tamtą stronę wszystko pamiętaliśmy, z powrotem już nie. Ocknęliśmy się na rondzie do Kuźnic. Samochód utknął w rurach fontanny. Noc, znikąd pomocy. Nagle z oddali ruchem konika szachowego zbliża się góral. Na chwilę trzeźwieje, rozpoznaje Krawczyka, rzuca się ku niemu z rozwartymi ramionami i za nic mając dramatyczne „okoliczności przyrody”, krzyczy:
– Panie Krzychu! Jak minął dzień[1]?
1. |
Halber, Adam |