Jeszcze się tam żagiel bieli

Zgłoszenie do artykułu: Jeszcze się tam żagiel bieli

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE i ustawą o ochronie danych osobowych z dnia 10 maja 2018 (Dz. U. poz. 1000), w celu wymiany informacji z zakresu polskiej pieśni i piosenki. Wymiana informacji będzie się odbywać zarówno za pośrednictwem niniejszego formularza jak i bezpośrednio, w dalszym toku spraw, redaktora bazy danych, prowadzącego korespondencję z właściwego dla niego adresu mailowego.
Administratorem danych jest Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” z siedzibą w Krakowie przy ulicy Krakusa 7. Wszelkie dokładne informacje o tym jak zbieramy i chronimy Twoje dane uzyskasz od naszego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (iodo@bibliotekapiosenki.pl).
Wszystkim osobom, których dane są przetwarzane, przysługuje prawo do ochrony danych ich dotyczących, do kontroli przetwarzania tych danych oraz do ich uaktualniania, usunięcia jak również do uzyskiwania wszystkich informacji o przysługujących im prawach.

Tytuł:

Jeszcze się tam żagiel bieli

Autor słów:

Młynarski, Wojciech

Autor muzyki:

Korcz, Włodzimierz

Data powstania:

1980

Informacje

„Bo męska rzecz być kobietą i na werbelku cicho grać” parodiowali tekst tego przeboju kabareciarze. Żarty żartami, ale to i słowa i piosenka, które odegrały znacząca rolę w życiu wielu osób. I odgrywają.

W 1980 r. jak zwykle ogłoszono konkurs na piosenkę, która miała brać udział w organizowanym w Rostocku (wtedy NRD) festiwalu „Człowiek i morze”. Zanim jednak utwór ten powstał zadecydowano, że nasz kraj będzie reprezentowany przez Alicję Majewską. Jak Majewska, to wiadomo, że muzykę napisze Włodzimierz Korcz. Tak też się stało. Kompozytor co prawda skromnie kwituje całą sytuację słowami „usiadłem i napisałem muzykę”, ale każdy kto zna ten utwór pamięta, że to dzieło wielowątkowe, ze zmieniającymi się tempami, wymagające wielkiej sprawności wokalnej. Złośliwi twierdzą do dziś, że był pisany „pod enerdowską publiczność”.

Korcz na ogół komponuje do gotowych tekstów, tym razem nie dość, że było odwrotnie, to przekonany, że piosenka jest udana, nie miał wątpliwości do kogo zwrócić się w sprawie tekstu.

Wojciech Młynarski (w książce „Dookoła Wojtek” autorstwa Dariusza Michalskiego): Ja zawierzyłem Korczowi. Uważałem, że on wie co robi, wie dla kogo pisze. No i się nie myliłem, bo efekt tego pisania jest dobry. Nawet bardzo dobry. Od czasów Partity Ala bardzo szybko poszła naprzód, bardzo się rozwinęła. W takich piosenkach jak „Odkryjemy miłość nieznaną”, czy „Jeszcze się tam żagiel bieli”, gdzie liryzm i dramatyzm interpretacyjny jest niezbędny, ona ten liryzm i dramatyzm wykazywała bardzo wyraźnie, bardzo świadomie. Potwierdziła swoim wykonaniem, że to piosenki dla niej, że takie śpiewanie to po prostu jej właściwa rola.

Poeta miał wielkie powinowactwo z morzem i mieszkańcami Wybrzeża. Przez wiele lat państwo Młynarscy jeździli wypoczywać do Jastarni. Wtedy jeszcze niewielkiej rybacko-letniskowej miejscowości, gdzie jak opowiadał pan Wojtek miał niejednokrotnie okazję widzieć niepokój kobiet, wyglądających swoich mężów, synów, braci którzy pracowali na morzu. I ten obrazek, klimat, uczucia w poetyckiej formie oddał w swoim tekście.

Wojtek napisał tekst jaki napisać tylko on potrafi – mówi Włodzimierz Korcz. Niby jest o morzu, a właściwie każda kobieta, która tego słucha myśli „to jest o mnie” i ta, której mąż pracuje w kopalni, i ta której mąż wyjechał za morze, i ta której facet ma ciężką i niebezpieczną służbę. No jest to opowieść o długich rozstaniach i czekaniu i nadziei, że te rozstania zakończą się szczęśliwie.

Alicja Majewska: ileż wzruszeń wywoływała ta piosenka. W stanie wojennym, kiedy śpiewałam ją na nieoficjalnych koncertach, wśród kobiet, których mężczyźni byli internowani, albo zmuszeni byli do wyjazdu. Wśród Polonii, bo każdy czekał na spotkanie z bliskimi. Napisała do mnie także żona marynarza, że na kasecie magnetofonowej nagrała sobie kilkanaście razy tę piosenkę, odtwarzała ją nieustannie „bo to pomaga jej znieść rozstanie”.

Niby zwykła piosenka, a do dziś „krzepi serca”.

Jeszcze przed festiwalem w Rostocku, było Opole. Postanowiono tam utwór „przetrzeć”. Sprawdzić, jak zareaguje publiczność, a gdyby trafiła się nagroda, piosenka miałaby lepsze „wejście” na niemiecki festiwal.

Ala Majewska: zaśpiewać to jedno, ale pokazać się to więcej niż jedno. Przyjaciółka zaprojektowała mi rodzaj szerokiej pidżamy. Z lejącego się, cieniutkiego materiału, który niczym ów „żagiel” miał się rozwiewać. Niestety nie starczyło czasu na wykończenie i kostium przyjechał do Opola w kawałkach. A tu próba kostiumowa, scenograf Teresa Rużyłło znalazła mi jakąś skromną, białą sukieneczkę, ale naprawdę kobiecą. Wychodzę i słyszę głos reżysera Mariusza Waltera: czyś ty się ubrała do Pierwszej Komunii? Miłe panie krawcowe przez całą noc zszywały moją „pidżamę”, ale piosenka, plus ich dzieło zrobiły wrażenie. Ma Mariusz Walter swój udział i w kształcie samej piosenki. Nie znam się na muzyce – powiedział, ale coś mi się nie zgadza z tempem. Po wolnym wstępie, nagle następuje gwałtowne przyspieszenie. To tak jakby jadący samochodem z pierwszego biegu wrzucił nagle „piątkę”. Włodek go posłuchał i do dziś śpiewam (a muszę na każdym koncercie) tę „walterowską” wersję.

Drugie miejsce na festiwalu opolskim, Grand Prix od jury festiwalu „Człowiek i morze” i dźwięczące w uszach, dziwne słowa: nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra[1].

Bibliografia

1. 

Halber, Adam
Jeszcze się tam żagiel bieli, „Angora” nr 37/2010 (http://www.angora.pl), Wydawnictwo Westa-Druk, Łódź 2010.