Nazwisko: |
Urstein, Ludwik |
Ursztejn, Ludwik |
|
Ursztajn, Ludwik |
|
Data urodzenia: |
1870 |
Data śmierci: |
5 października 1939 |
Miejsce śmierci: |
Warszawa |
Akompaniator. Ukończył Instytut Muzyczny w Warszawie. W latach 1892–1912 był profesorem gry na fortepianie w Instytucie Muzycznym. Później prowadził prywatną szkołę gry fortepianowej. W latach międzywojennych pracował w Warszawie. Przez wiele lat był członkiem orkiestry Filharmonii Warszawskiej, akompaniował najlepszym artystom polskim oraz obcym, koncertującym w Warszawie. Nazywano go „królem akompaniatorów”; Jan Kiepura starał się zaangażować go jako swego stałego akompaniatora podczas występów za granicą. Ludwik Urstein brał częsty udział w przedstawieniach muzycznych w teatrach polskich i żydowskich. Był równie wysoko cenionym, wytrawnym pedagogiem. Dokonał jako akompaniator licznych nagrań płytowych dla wielu firm, m.in. już w 1906 r. akompaniował w nagraniach dla Rosyjskiego Towarzystwa Gramofon w Warszawie (jeszcze na płytach jednostronnych) skrzypkowi Stanisławowi Barcewiczowi. W okresie międzywojennym pracował dla „Parlophonu”, „Odeonu”, „Syreny Record” i in.; bardzo często występował przed mikrofonami Polskiego Radia. Jego nazwisko podawano na afiszach, w programach, prasie itd. jako Ursztein, Ursztejn bądź Ursztajn. We wrześniu 1939 r. brał udział w pracy Polskim Radio.
„Był to człowiek niezwykłej dobroci i wyrozumiałości, nadzwyczaj taktowny i spokojny, potrafił początkującej a zdolnej śpiewaczce cierpliwie tłumaczyć dlaczego, po co ma się ten zwrot tak wykonać, a nie inaczej. Pomagał, radził, pokazywał, uczył, wprowadzał w nastrój, uspokajał, a nie było większego pocieszyciela, kiedy „się nie udało”, zaś pierwszy winszował kiedy „dobrze poszło”. Zawsze pełen chęci do pracy, oblegany był przez śpiewaczki i śpiewaków, młodych zwłaszcza, siedział w dusznym studio często do późnej nocy (...). Był to akompaniator niezawodny (...) z głębokim znawstwem i wyczuciem podchwytujący myśl artysty, którą sam częstokroć inspirował. (...) Służył swoją wiedzą, talentem i umiejętnością aż do ostatnich dni swojego życia” (Wadysław Szpilman: Profesor Ludwik Urstein; artykuł w „Radiu i Świecie” z 26 maja 1946 r.)[1].