Pojedziemy dziś sankami
na plac choinkowy,
gdzie choinki do choinek
tulą swoje głowy.
Gdzie choinki się trzymają
za zielone ręce,
i znajdziemy tę jedyną
w iglastej sukience.
Kole le le, le le le le,
boli li li, li li.
Kole le le, le le le le,
boli li li, la!
I będziemy wieźć na sankach
królewnę zieloną,
bo już wszyscy z ozdobami
czekają nas w domu.
Opleciemy ją łańcuchem
srebrzystym dokoła,
zawiesimy złotą gwiazdę
wysoko u czoła.
Kole le le…
Damy świeczki, niech je trzyma
w palcach swych zielonych,
niech ogniami złocistymi
błyśnie z każdej strony.
Ustrojona, rozśpiewana
królować nam będzie
przy opłatku, przy muzyce,
przy śpiewnej kolędzie.
Kole le le…[1]