Tytuł: |
Pieśń o Stefanie Czarnieckim pogromcy Szwedów |
Tytuł tego utworu jest prawdopodobnie późniejszy, nadany pieśni przez wydawców różnych odpustowych ulotek. Z kilku znanych pieśni na cześć Stefana Czarnieckiego, akurat na mówi najmniej na temat zasług tego dzielnego regimentarza, wojewody kijowskiego i ruskiego oraz hetmana polnego koronnego (1665). Niewykluczone, że sam Czarniecki był jej inspiratorem. Być może rozkazał jakiemuś sprytnemu wierszoklecie utwór ten spreparować, żeby obudzić gniew i powszechną nienawiść ludu przeciwko najeźdźcom. Utwór ten nie bez powodu pojawił się w repertuarze dziadów wędrownych. Przedziwne w nim widać wymieszanie stylu nabożnej kantyczki z makabrą. Nie pomniejszając gwałtów i okrucieństw dokonywanych przez wojska szwedzkie w czasie „potopu” – to i owo, zdaniem wielu badaczy tego okresu, w kantyczce tej przesadzono. Cel propagandowy pieśni został jednak osiągnięty. Później wiele utworów dziadowskich wykorzystano do tej, dziś powiemy, politycznej misji[1].
1. |
Adrjański Zbigniew, Złota księga pieśni polskich: pieśni, gawędy, opowieści, Warszawa, Bellona, 1994, s. 28, 29. |