Wariant 1
StrzałkaJedzie hułan lasem,
Krzyknie sobie czasem,
Idzie piechur bokiem,
Potrząsa tłómokiem.
Hułany panięta
Pojedli cielęta,
A piechury rury
Noszą po nich skóry..
Wstąpił sobie hułan
Na szklaneczkę miodu,
Sięgnął do kieszeni,
Pieniędzy jak lodu.
Wstąpił sobie piechur
Na szklaneczkę piwa,
Sięgnął do kieszeni,
A pieniędzy nie ma.[1]
Wariant 2
StrzałkaJedzie hułan lasem, po pańsku z hałasem
Piechur za nim bokiem, (bokiem) potrząsa tłomokiem./bis
Jedzie hułan lasem, podkówki mu brzęczą,
Piechur za nim bokiem (bokiem) z tornistra cielęcą...
Hułany panięta, pojedli cielęta,
A piechury rury (rury) noszą po nich skóry.
Kamasze na nogach, tornister ze skóry,
Jakże was tu kochać (kochać) obrzydłe piechury.
Zaś u nas hułanów to taka ochota,
Lepszy (lepszy) wąs hułański, niż cała piechota.
Wstąpił sobie hułan na szklaneczkę miodu,
Sięgnął (sięgnął) do kieszeni, pieniędzy jak lodu.
Wstąpił sobie piechur, na szklaneczkę piwa,
Sięgnął (sięgnął) do kieszeni, a pieniędzy nie ma.[2]
Wariant 3
StrzałkaJedzie hułan lasem.
Pokrzykuje czasem,
Piechur za nim bokiem
Potrząsa tłomokiem.
Jedzie hułan lasem,
Podkówki mu brzęczą,
Piechur za nim bokiem, bokiem
Z tornistra cielęcą.
Nie ma tego domu,
Nie ma i tej chatki,
Gdzie by, gdzie by nie kochały
Hułana mężatki.
Kochają i panny,
Ale więcej skrycie,
Każda, każda za hułana
Oddałaby życie.
Nauczył się hułan,
Co ma teraz czynić:
Z ładnemi się bawić, bawić –
Z bogatemi żenić.
Kamasze na nogach,
Tornister ze skóry –
Jakże was tu kochać, kochać
Obrzydłe piechury?
Zaś u nas hułanów
To taka ochota –
Lepszy, lepszy wąs hułański,
Niż cała piechota![3]
1. |
Barański Franciszek, Jeszcze Polska nie zginęła!: pieśni patriotyczne i narodowe. Cz. 1, Muzyka. Cz. 2, Słowa, New York, The Polish Book Importing Co., 1944, nuty cz. 1, s. 120; słowa cz. 2, s. 96. |
2. |
Świerczek Wendelin, Śpiewniczek młodzieży polskiej: zawierający dawne i nowsze pieśni z muzyką na 1, 2 i 3 głosy. Z. 1–3, Kraków, Księża Misjonarze, 1917, z. I, nr 21, s. 34. |
3. |
Schiller Leon, Śpiewnik żołnierski. Cz. 1, Kraków, Piast, 1915, s. 24. |