Zapłonęły krwawe łuny,
Ogarnęły cały świat.
Bomby spadły jak pioruny,
Posypały się jak grad.
A z bombami łzy spadały,
Ciężkie łzy z matczynych rzęs,
Kiedy synów swych żegnały,
Gdy słyszały broni chrzęst.
Ciężko mi się rozstać z synem,
Ciężko iść z rodzinnych chat.
I płynęły łzy matczyne,
Zatopiły cały świat.
Matka płacze, matka czeka,
Uśmiech dawno zniknął z lic.
Czasem przyjdzie list z daleka,
Częściej nie przychodzi nic...
Lecz nadejdą jasne lata,
Gdy o dniach zapomną złych,
Kiedy wszystkie matki świata
Będą witać synów swych.
A jeżeli który zginie,
Matka wdzieje jasny strój,
Mówiąc z dumą o swym synie:
Wolność dał nam synek mój![1]