Tytuł: |
Jak cię miły zatrzymać |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1967 |
Zdarza się, że w mojej pracy czuję się jak archeolog, który na podstawie znalezionej skorupy, stara się odtworzyć kształt i przeznaczenie całego naczynia. Tak jest i dzisiaj. Już od dawna zabierałem się, żeby napisać o tej piosence. Pięknej, nieprzemijająco uroczej, no i bardzo ważnej dla Maryli Rodowicz. Niestety twórcy tego utworu już nie żyją, a pierwsza wykonawczyni Teresa Tutinas słabo pamięta tę historię. Stąd dzisiejsze opowiadanie będzie trochę „poszlakowe”.
Pewien punkt zaczepienia dał mi przypadkowo znaleziony list sprzed lat, który kompozytor Jerzy Andrzej Marek, przysłał do „Gazety Wyborczej” (z niego pochodzą wszystkie przytaczane poniżej cytaty), potem już tylko trzeba było odnaleźć w Szwecji Teresę Tutinas i zadzwonić do niezawodnej Maryli.
Otóż pod koniec lat sześćdziesiątych kompozytor oraz poeta Adam Kreczmar związani byli ze środowiskiem kabaretu „Hybrydy”. No i jako spece od tego gatunku poproszeni zostali o poprowadzenie przy warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, satyrycznego teatrzyku. Nazwali go „Gag” i zabrali się do przygotowywania repertuaru. Pierwsze przedstawienie nosiło tytuł Rodzynki w cieście, zaś jego motywem przewodnim był tekst Kreczmara Jak cię miły zatrzymać. Pomyślany, jako kabaretowa przypowiastka, w stylu Jeremiego Przybory z metaforami typu gdyś w ramionach moich zimny jak w przeręblu i z figlarnym zakończeniem i, żebyś tylko przyszedł… albo nie.
To ja podjąłem decyzję, by skomponować do tego tekstu muzykę liryczną, co w końcu Adam zaakceptował – pisał Jerzy Andrzej Marek.
Dalszego ciągu musimy się domyślać, bowiem Do jej premierowego wykonania doszło jednak w kabarecie „Hybrydy” i w nim śpiewała ją Janeczka Ostala wywołując ogromny aplauz.
Dlaczego do „Hybryd”? Może twórcy uważali, że to zbyt dobry utwór, by słuchało go zaledwie kilkadziesiąt osób w małym klubie „Relax” na warszawskich Bielanach? Może to prawykonanie w kabaretowej kuźni talentów, miało mu nadać odpowiednią rangę? Może zerwali współpracę z „Gagiem” i z niedokończonego programu została im ta piosenka? Tego się nie dowiemy. Za to wiemy, co działo się potem. A działo się. Wracamy do wspomnień Jerzego Andrzeja Marka: Następnie piosenkę tę śpiewała na tzw. Giełdzie Piosenki Teresa Tutinas, która wyszedłszy na estradę poprosiła publiczność szczelnie wypełniającą górę kawiarni „Nowy Świat” o wybaczenie nie najlepszego jej wykonania albowiem „jestem po prostu zaziębiona i chora”. Po zakończeniu rozległy się ogromne brawa, zaś bardzo popularny w owych czasach redaktor Wojciech Giełżyński z „D.Ś.” (tygodnika „Dookoła Świata” – przyp. red.) zawołał: „Tereniuuuu! choruj nam tak dalej”.
Jak piosenka trafiła do Teresy Tutinas? We Wrocławiu byłam związana ze studenckim teatrem „Kalambur” – opowiada piosenkarka. Bardzo zaprzyjaźniony z nami był kabaret „Hybrydy”, występował nawet w naszej sali. Tak poznałam Marka i Adasia Kreczmara.
Ten ostatni był zafascynowany talentem pani Teresy. Jest ekspresyjna – chwalił, jak mawiali nasi dziadkowie „wkłada w śpiew całą duszę”, czyli nigdy nie oszczędza siebie, a stara się śpiewać najlepiej jak potrafi, nie lekceważąc słuchacza, ani piosenki.
Zanim piosenka trafiła do Teresy Tutinas jej wykonawczynią, mimowolną, została Maryla Rodowicz. Byłam studentką AWF-u wokalistką, rockandrollowego zespołu Szejtany – wspomina. Śpiewałam na ogół światowe przeboje. Wiosną 1967 r. w Częstochowie odbywała się giełda piosenki studenckiej. Kabaret „Gag” miała reprezentować jakaś dziewczyna, ale złamała nogę. Trzeba było pilnie znaleźć zastępstwo. Wtedy ktoś powiedział Kreczmarowi i Markowi, że jest tu w klubie „Relax” taka dziewczyna nieźle śpiewająca. Przyszli do mnie z propozycją. Pojechałam do tej Częstochowy i wygrałam. Piosenka zrobiła się popularna, ale przecież nie mogła „pójść w szeroki świat” w wykonaniu jakiejś nieznanej studentki. No i nagrała ją Teresa Tutinas. Tymczasem koledzy z zespołu zgłosili mnie do krakowskiego Festiwalu Piosenki Studenckiej. Byłam przerażona. Przecież to miasto Ewy Demarczyk, Piwnicy pod Baranami, a ja co? Zaśpiewać rock and rolla? Miałam na szczęście tę „Jak cię miły zatrzymać”, uprosiłam Koftę o jeszcze jedną piosenkę, pojechałam i z towarzyszeniem akompaniatorki wykonałam swoje numery. Wygrałam, choć do dziś uważam, że niesłusznie, bo powinien wygrać Marek Grechuta. On śpiewał Serce_(sl_Wisniowska_Lucyna_i_Grechuta_Marek) i „Tango Anawa”.
W jury festiwalu byli Wojciech Młynarski i redaktor Jan Borkowski z radiowej Trójki. Nagrodzonej Maryli zaproponowali nagranie dla Radiowego Studia Piosenki, które prowadzili. Nagrałam to z aranżem, którego w ogóle nie czułam i bardzo się tego wstydziłam. Dopiero teraz wydając „Rarytasy” umieściłam tę piosenkę na płycie – mówi artystka.
„Wstydziła” czy nie, w każdym razie tak rozpoczęła się historia Maryli Rodowicz[3].
1. |
|
2. |
Adrjański Zbigniew, Śpiewnik „Iskier”: pieśni i piosenki na różne okazje, wyd. 2, Warszawa, Wydawnictwo „Iskry”, 1976, s. 260, 261. |
3. |
Halber, Adam |
4. |
http://www.angora.pl |