Tytuł: |
Jaskółka uwięziona |
Autor słów: |
|
Autor muzyki: |
|
Data powstania: |
1973 |
Daniel Passent pisujący dla „Polityki” plotkarskie felietony występ naszego bohatera w Opolu 1973 skwitował tak: Na estradzie pojawił się Stan Borys, który nosi się jak Chrystus Niefrasobliwy w skórzanym płaszczu. Śpiewa gwałtownie, namiętnie czasem wręcz histerycznie.
Ten wstrząs poznawczy dotyczący sztuki interpretacyjnej Stana Borysa nastąpił na skutek wysłuchania piosenki zatytułowanej „Jaskółka uwięziona”. Jej historia pełna jest gwałtownych zwrotów akcji, niespodziewanych przypadków, politycznego tła, wreszcie, zapachu lekkiego spisku.
A było tak:
Stan Borys, jeszcze jako Stanisław Guzek rozstał się z grupą Blackout (późniejszy Breakout). Po jakimś czasie został wokalistą grupy Bizony i zmienił się w Stana Borysa. Szef grupy Zbyszek Bizoń miał do sztuki podejście komercyjne, toteż nasz artysta doświadczał nacisków, które Bogdan Olewicz w piosence „Autobiografia” opisał słowami „w knajpie dla braw klezmer kazał mi grac takie rzeczy, że jeszcze mi wstyd”. Musiało nastąpić nieuniknione. Rozstanie z kolejnym zespołem.
Byłem wtedy na niesamowitym rozdrożu – wspomina Stan Borys. Opuściłem jeden zespół, opuściłem drugi, a tu trzeba było z czegoś żyć. Sytuacja była bardzo trudna. I wtedy spotkałem człowieka, który we mnie uwierzył, chciał mnie lansować, forować. Nazywał się Ludwik Klekow, był impresariem i właśnie w hotelu „Bristol” otwierał scenę „Na pięterku”. Byłem jednym z pierwszych, którzy tam śpiewali, a moja piosenka „Ikona” robiła na słuchaczach spore wrażenie.
No i tam właśnie doszło do znamiennego spotkania. Poeta Kazimierz Szemioth szukał wykonawcy dla piosenki napisanej do jego wiersza. Ktoś podpowiedział mu Stana Borysa. Tak więc jesteśmy w Bristolu, gdzie odbywa się następująca rozmowa:
– Mam tekst do piosenki dla pana
– Tak? – odpowiedział artysta i chcąc pozbyć się intruza zaszarżował: do mnie wielu twórców stoi w kolejce z propozycjami. Ja sam piszę poezję, czytam poezję, jestem bardzo czuły na słowo, nie wiem czy mi się spodoba.
– Spodoba się i pan to zaśpiewa.
Zdumiony tą arogancją i pewnością siebie Stan Borys poprosił o tekst. Opowiada o nim tak:
Tego było z siedemnaście zwrotek, nie chciało mi się czytać, więc Kazio zaczął mi opowiadać o czym to jest i jak powstało. I wtedy przypomniałem sobie, że kiedy przygotowywałem się do moich występów recytatorskich lubiłem zajść do pustych, a czasami wręcz opuszczonych kościołów. Ich atmosfera, ale także świetnie warunki akustyczne pozwalały mi wprowadzić się w nastrój, osiągnąć potrzebne skupienie. Któregoś razu wszedłem do katedry gdańskiej i zobaczyłem to, o czym teraz mówi mi Szemioth. Pusty kościół, powybijane okna, ogólne zaniedbanie i te obijające się o resztki okien ptaki. I oto opowiada mi o tym, co było we mnie. Potrzeba duchowej wolności, swobody. Złapałem za tekst, skłoniłem autora do poważnych cięć i tak powstała „Jaskółka uwięziona”.
No nie do końca. Potrzebna była jeszcze muzyka. Do wierszy Szemiota komponował ją Janusz Kępski, więc naturalną koleją rzeczy było to, że to on napisze i tę melodię. Choć jego rola nie tylko na tym miała polegać.
Chodziliśmy ćwiczyć do małej salki w podziemiach ZAiKS-u – opowiada Stan Borys. Tam nie tylko był fortepian, tam mogłem do woli „się wydzierać”. Janusz mnie nakręcał, popychał, kładł ręce na gardło, żeby uzmysłowić dynamikę głosu. No obłęd.
Kępski wiedział, że ma w ręku diament. Postanowił „sprzedać go” do Opola. Podobno do dziś przechowuje tak zwaną fortepianówkę, na której siedmiokrotnie widnieje odmowa. Nie tylko zresztą komisji festiwalowej, także z Polskiego Radia, Polskich Nagrań.
Stan Borys stracił wiarę w powodzenie piosenki. Ba, starał się zapomnieć o jej istnieniu. Tym bardziej, że miał inne zajęcia. Wysyłano go bowiem, by reprezentował Polskę na międzynarodowych festiwalach. Była wśród nich i prestiżowa, gigantyczna Olimpiada Piosenki w Atenach. Spośród wykonawców z czterdziestu krajów Borys okazuje się być najlepszy. No to już nie wypadało nie pokazać go i opolskiej publiczności. Tyle, że bez jego wiedzy przygotowano, ba nagrano podkład, piosenkę, której nie zaakceptował.
Postanowiłem jednak wykorzystać ateńskie zwycięstwo i postawiłem się – wspomina. Albo „Jaskółka”, albo nic. To był bardzo „niepolityczny” tekst, ale w końcu się zgodzili.
Krnąbrność miała zostać ukarana. W ocenach większości jury utwór zasługiwał na 2 punkty z pięciu możliwych. I przepadłby, gdyby nie jak zwykle idąca „pod prąd” Nagroda Dziennikarzy. Okazało się, że podobną opinię mieli słuchacze.
To był wstęp do Przedsionka Sławy. Jeszcze w tym samym roku międzynarodowe jury festiwalu Sopockiego przyznało Stanowi Borysowi nagrodę za wykonanie. Bo prawdziwa sztuka zawsze się obroni[2].
1. |
|
2. |
Halber, Adam |
3. |
http://www.angora.pl |