Na całych jeziorach – ty,
o wszystkich dnia porach – ty.
W marchewce i w naci – ty,
od Mazur do Francji – ty.
Na co dzień, od święta – ty
i w leśnych zwierzętach – ty.
I w ziołach, i w grzybach w nadziei, że to chyba – ty.
We wróżbach i w kartach – ty,
na serio i w żartach – ty.
W sezonie i potem, przed ptaków odlotem,
na wielka tęsknotę – ty.
Zawsze – ty.
A w kącie kto stoi? – Ja.
Kto się niepokoi? – Ja.
W kuchennym lufciku – ja,
w paskudnym wierszyku – ja.
A rozum kto traci? – Ja.
Kto łzą się bławaci? – Ja.
I kto czeka z pieczenią mazurską jesienią? – Ja.
Zielono od marzeń – my,
na kładce i w barze – my.
Do pary, nie w parze,
bezsenni żeglarze,
na całych jeziorach – my.
Jednak – my.[2]
1. |
Halber, Adam |
2. |
http://nosowska.pl/dyskografia.php?id=5&song=245 |