Nazwisko: |
Sowliski, Marceli Jan |
Data urodzenia: |
27 maja 1880 |
Miejsce urodzenia: |
Chmielnik koło Rzeszowa |
Data śmierci: |
9 lutego 1944 |
Miejsce śmierci: |
Warszawa |
Śpiewak. Gimnazjum ukończył we Lwowie. Studiował na Wydziale Budowy Maszyn Politechniki Lwowskiej oraz na Uniwersytecie we Wiedniu, gdzie ukończył Wydział Filozofii. Uczęszczał także do Akademii Muzyki i Sztuki Dramatycznej. Począwszy od debiutu występował głównie za granicą (Hamburg, Wiedeń, Insbruck, Bolzano). Był jednym z pierwszych artystów polskich nagrywających płyty gramofonowe. Pierwszych swych nagrań dokonał około 1900 r. w Berlinie dla wytwórni „Zonophone” („Grammophon”) – zarejestrował wówczas najprawdopodobniej pierwsze w historii fonografii wykonanie Jeszcze_Polska_nie_zginela_(sl_Wybicki_Jozef) (ze zmienionym tekstem). Od 1921 do 1923 r. występował w operze w Lublanie oraz był wykładowcą w studiu operowym.
W 1924 r. powrócił do Polski i zadebiutował w Teatrze Wielkim w Poznaniu. W latach 1924–1927 był profesorem Konserwatorium Muzycznego w Warszawie. W sezonie 1925/1926 śpiewał w Teatrze Wielkim we Lwowie a także w Krakowie i Katowicach. W 1926 r. odbył wielkie tournée zagraniczne; największe sukcesy odniósł wówczas w Stanach Zjednoczonych. Po powrocie do kraju rozpoczął pracę pedagogiczną we własnej szkole śpiewu solowego i sztuki dramatycznej. Śpiewał też w Teatrze Wielkim (1927–1930). W 1930 r. dokonał nagrań pieśni neapolitańskich w „Syrenie Record”.
W latach 1930–1931 przebywał ponownie w USA i założył tam Polskie Studio Operowe. Nagrał pokaźną liczbę płyt dla angielskiej wytwórni „His Master‘s Voice”. W późnych latach trzydziestych był nauczycielem śpiewu w gimnazjum Mikołaja Reja w Warszawie, reżyserował przedstawienia w teatrze „Buffo”, działał jako pedagog we własnym studiu operowym we Lwowie. Ostatni raz śpiewał w Teatrze Wielkim w Warszawie na początku 1939 r.
„Rzadki entuzjazm wywołał [...] wspaniały głos Jana Marcelego Sowliskiego z Opery Warszawskiej. Sowliski śpiewał wyjątki z oper: Carmen, Tosca i Rigoletto. Zmuszony został przez niemilknące oklaski do naddatków. Obdarzony głosem niepospolitej wartości i głębi, o wspaniałej dykcji i znajomości wielu języków – co pozwoliło mu oddać utwory w kilku językach – Sowliski jest prawdziwym artystą, włada swoim [...] głosem z wielkim artyzmem i inteligencją. To, złączone z jego aparycją zewnętrzną, wytworzyło ogólny entuzjazm” („Detroiter News”, 1926 r.).
„Doskonale wyszkolony o potężnym volumenie głos, wyborna dykcja, artystyczne prowadzenie kantyleny i siła dramatyczna, towarzysząca w równej mierze efektom wokalnym, jak odcieniom gry scenicznej, należą do najcenniejszych zalet tego pierwszorzędnego śpiewaka. Bez wszelkich zaiste zastrzeżeń można do przepysznej kreacji tego pełnego artystycznej werwy śpiewaka zastosować najgorętsze superlatywy, dotyczące barwy, potęgi i w ogóle piękności głosu, sumiennej dykcji i wykwintnego frazowania, a niemniej gry scenicznej, odznaczającej się zrozumieniem interpretowanej postaci i niezwykłą siłą dramatyczną” (recenzja Franciszka Neuhausera z „Gazety Porannej”, 1929 r.)[1].