A niesiemy tyn wionecek
na prawym ramieniu,
a zeby sie tyz rodziło
zboze na kamieniu.
Oj i zeby sie rodziło,
zeby dobrze rosło,
zeby panu dziedzicowi
na pozytek posło.
Oj i nie bede śpiewała,
bo sie bardzo mynce,
a prose wziunść tyn wionecek
dziedzicu na rynce.
A jak weźmies, a jak weźmies,
tyn zbozowy wieniec,
a to pójdzies, a to pójdzies
z przodownicom w toniec.[1]
1. |
Dekowski Jan Piotr, Łuczkowski Jan, Pieśni dożynkowe w Polsce środkowej, Łódź, Łódzki Dom Kultury, 1990, s. 42. |