Mam takie dni, że kręcę jak Maradona
Nie jeden raz, ja tu mówię o maratonach
Choć każdego medalu jest zawsze druga strona
Tu nie dodawaj mi win, bo noc jest jeszcze młoda
Dałem jej palec, rękę wyrywa, naciska spust
Idzie oszaleć, wszystko pływa, trafia w mój gust
Lecę dalej, asteroida obiera kurs
I nie twierdzę że to dobrze wcale
Znowu pali się dach, znów pęka termometr
Nie słucham rad, nie wykonuję komend
To przecież nie tak, że stoję przed wyborem
Kolejny raz zdetonuję, spłonę
Dałem jej palec, rękę wyrywa, naciska spust
Idzie oszaleć, wszystko pływa, trafia w mój gust
Lecę dalej, asteroida obiera kurs
I nie twierdzę, że to dobrze wcale[1]
1. |
Ośrodek Kultury „Biblioteka Polskiej Piosenki” |