Miała bardzo zimne dłonie
Nikt jej nie całował po nich
Miała bardzo zimne stopy
Żaden ich nie rozgrzał dotyk
Zimne piersi, zimne biodra
Zimna je skrywała kołdra
Zimna noc i zimny ranek
Nawet łzy pozamarzane
Z sercem jak polarny biegun
Chciała być Królową Śniegu
Chciała w bryłę kryształową
Zakląć rozpalone słowo
Miłość wyrzuciła z sanek
Ot, niemądra, ot, bałwanek...
Teraz błądzi po podwórzach –
Nos czerwony, miotła stróża
Blada, nawet przeźroczysta
Jak łza, sopel, lodu kryształ
W krajobrazie biała plama
Puste płótno w starych ramach
Czysta kartka pamiętnika
Kredy ślad, co z czasem znika
Z sercem jak polarny biegun
Chciała być Królową Śniegu
Chciała w bryłę kryształową
Zakląć rozpalone słowo
Miłość wyrzuciła z sanek
Ot, niemądra, ot, bałwanek....
Z węgli oczu niewidzących
Zwisa sopel łzy – gorącej
Łza gorąca – kropla słońca
Płacz, bałwanku, płacz do końca
A na koniec w łez kałużę
Rzuć swe serce – śniegu różę
Może ktoś, gdy minie zima
Przebiśniegi przyjdzie zrywać...
Z sercem jak polarny biegun
Chciała być Królową Śniegu
Chciała w bryłę kryształową
Zakląć rozpalone słowo
Miłość wyrzuciła z sanek
Ot, niemądra, ot, bałwanek...[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |