Trakcją parową któż mknie przez pola
Czy ranek czy wieczór mroczny
To my to polska welwetowa
Obywatele potoczni
Cierpią w podróży i ciało i dusza
Nie zawsze usiąść jest na czym
Ale najgorzej wszystkim dokucza
Konduktor ze swym dziurkaczem
Minę ma groźną i tak nieczule
Przecina nasze bilety
Że człowiek chciałby szarpnąć hamulec
Lub głośno krzyknąć o rety
Konduktorze gdy ruszasz na szlak
Nie dziurkuj biletów byle jak
Dziurkuj bilety ręką tkliwą
Pasażer jest istota żywą
Bez pasażera ruch zamiera
Konduktorze cały wdzięk jazdy
I jej dialektyka nie wtem
Że do pociągu wsiada się z ważnym
A wysiada z nieważnym biletem
Więc konduktorze gdy ruszasz na szlak
Nie dziurkuj biletów byle jak
Co dzień jedziemy co dzień wracamy
Z tarczą na tarczy bez tarczy
Co dzień natura pastwi się nad nami
Zmieniając nas w ludzi starszych
Dla konduktora jesteśmy zerem
Choć jednakowo nas trzęsie
O gdyby pojął, że pasażerem
On także jest w pewnym sensie
Wtedy przyjaźnie ująłby w dłonie
Dziurkacz co w karton się wwierca
I na biletach w każdym wagonie
Wycisnął znak w kształcie serca
Konduktorze gdy ruszasz na szlak
Nie dziurkuj biletów byle jak
Dziurkuj bilety ręką tkliwą
Pasażer jest istota żywą
Bez pasażera ruch zamiera
Konduktorze cały wdzięk jazdy
I jej dialektyka nie wtem
Że do pociągu wsiada się z ważnym
A wysiada z nieważnym biletem
Więc konduktorze gdy ruszasz na szlak
Nie dziurkuj biletów byle jak[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |