Na wędrowca czekał tam,
W tej kapliczce miał swój dom
I nadzieję dawał nam
I pociechę naszym dniom.
Wszystkie ludzkie ścieżki znał
I przez nowe trakty wiódł,
Po to, by któregoś dnia
Niepotrzebnym stać się już.
Na rozstaju światów dwóch
Opuszczony świątek tkwi,
Pośród pustych łąk i pól
Tysiącletnie roi sny.
Na rozstaju światów dwóch
On na przekór czasom trwa,
Zapomniany, wiejski Bóg,
Który nagle został sam...
Czy kto przed nim jeszcze raz
Kiedyś znów zatrzyma się się
I w pokorze schyli twarz
I uroni gorzka łzę?
Czy też świątka w cieniu drzew
Zapomnienia skryje mgła,
Gdy dwudziesty pierwszy wiek
Inny nam otworzy świat?
Na rozstaju światów dwóch
Opuszczony świątek tkwi,
Z niebiosami tocząc spór:
Zostać tu, czy dalej iść?
Na rozstaju światów dwóch
Jutro już nie będzie stał,
Wmiesza się w codzienny tłum
I przed siebie pójdzie sam...[1]
1. |
http://www.teksty.agencja-as.pl/product_info.php?products_id=33 |
2. |
https://online.zaiks.org.pl/utwory-muzyczne/150885 |