Porządny w pryzmach marnuje się opał
I zimny komin zbędne ma przestoje
Mizerne niebo czeka na swój pokarm
Tłuste obłoki słodkich swądów zwoje
Skrzętni palacze gdzieś się zapodziali
Wystygły ruszta popiół tuli glina
I w bezcielesnym milczeniu umarli
Słuchają jęków głodnego komina
Po ustalonych raz na zawsze drogach
Płynie nad nimi ślepe oko Boga[1]
1. |
http://www.gintrowski.art.pl/gintrowski/89,teksty,birkenau.html |