Z kobietkami ciężka sprawa
Trudno poznać, czego chcą,
Każda z nich jest zbyt ciekawa
Każda ma kaprysów sto.
Nigdy nie wiesz, co cię spotka
W towarzystwie pięknej płci,
Ta jest miła, czuła, słodka,
Ta do oczu skacze ci.
Oj, kobietki, oj kobietki
Czego tak jesteście złe?
Życie chłopcom zatruwacie
Rogi mężom przyprawiacie
Jeszcze z nich śmiejecie się
To nie ładnie, brzydko, fe!
Blondynki, brunetki
Szelmutki kobietki
Diabełek siedzi w was
I kusi raz po raz
Blondynki, brunetki
Szelmutki kobietki
Ach, jak nie kochać was,
Nie zgrzeszyć, chociaż raz!
Gdy sztubakiem jeszcze byłem
Uwielbiałem piękną płeć
I o jednem tylko śniłem
By z kobietą romans mieć
Więc całemi wieczorami
Zamiast lekcji uczyć się,
Wystawałem pode drzwiami
Primadonny z Variété.
Później w domu, po kryjomu,
Z fotografią donny tej,
Pod kołderkę się chowałem
I z nią razem usypiałem,
Wciąż całując obraz jej
I na sercu było lżej.
Blondynki, brunetki
Szelmutki kobietki
Diabełek siedzi w was
I kusi raz po raz
Blondynki, brunetki
Szelmutki kobietki
Ach, jak nie kochać was,
Nie zgrzeszyć, chociaż raz!
Dziś już jestem doświadczony
I kobiecą wartość znam,
Znam ich złe i dobre strony
Wiem, że są niewierne nam
Wszystkie chciwe i uparte
I jak kot fałszywe tak
By określić, co są warte
Ach, doprawdy, słów mi brak
Lecz niestety, bez kobiety
Cóż byśmy robili, co?
O kim ja bym dzisiaj śpiewał,
Kto by z tego się zaśmiewał,
Kto by nas zamęczał, kto,
Detalicznie i „en gros”?
Blondynki, brunetki
Szelmutki kobietki
Diabełek siedzi w was
I kusi raz po raz
Blondynki, brunetki
Szelmutki kobietki
Ach, jak nie kochać was,
Nie zgrzeszyć, chociaż raz![1]
1. |
Domosławski Marian, Blondynki, brunetki..., Warszawa, Bronisław Rudzki |