W twych czterech ścianach,
Wyspo bezludna,
Nie jestem sama,
Nie jestem smutna.
Co dnia o sobie
Każdym szelestem
Piszę opowieść
– o tym, że jestem.
Od stóp do głowy słyszalna cała,
Spleciona z ciszy, z dźwięków i z ciała,
Już wiem, że nigdy nic nie zagłuszy
Mnie we mnie - bo ściany mają uszy.
Gdy śpię, gram,
Czytam z sobą w duecie,
Troszkę mnie słychać
W całym wszechświecie.
Wolna od tremy,
Bo wysłuchana,
Chodzę po ziemi,
A nie po ścianach.
Od stóp do głowy słyszalna cała,
Spleciona z ciszy, z dźwięków i z ciała,
Już wiem, że nigdy nic nie zagłuszy
Mnie we mnie – bo ściany mają uszy.
Skrzypi podłoga,
Milczy powietrze,
Więc słychać słowa,
Ale coś jeszcze.
Coś jeszcze więcej.
Dziwnych spraw parę
– na przykład serce,
No i tak dalej.
Od stóp do głowy słyszalna cała,
Spleciona z ciszy, z dźwięków i z ciała,
Już wiem, że nigdy nic nie zagłuszy
Mnie we mnie - bo ściany mają uszy.
Śpiewam czy sprzątam,
Zawsze najszczersze
Szepczę po kątach
Do tych ścian wiersze.
Sporo słyszały:
Krzyk, śmiech, łzy, żale...
Nie popękały.
Jeszcze nie. Ale.....[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/piosenki.bo_sciany_maja_uszy.html |