A ja jestem dzieckiem smutku.
Płyną łzy i pomalutku
zastygają w soli grudki.
Takie grudki, jakie smutki.
Gdy za dużo smutków wszelkich
lub gdy jeden – za to wielki,
to tryskają łez fontanny
i wnet stygną w kształt Solanny.
Do-re-mi-fa-sol – Solanna,
najsolenniej łez zachłanna.
Sól w krąg sypie, niby manna,
gdy się sączy nieustanna
bossa nova solannowa
solannowa bossa nova
Jestem w twoim oku solą,
samotnica – tańczę solo.
Każdy dotknąć mnie się lęka,
bo się rozsypuję w rękach.
Czasem zaś jak Lota żona
stoję w deszczu zamyślona,
rozpuszczając się powoli.
Ginę z braku parasoli...
Do-re-mi-fa-sol – Solanna...
Łaknę łez, nie słodkich dżdży –
słono płacę za te łzy –
więc we łzach, kochany, toń,
a ja chwycę twoją dłoń,
wtedy weźmie nas na hol
nova bossa – anna sol.[1]
1. |
http://www.grzegorzturnau.pl/muzyka/10/11-11/ |