Każdy przyzna, kto ją tylko zna,
Że mała ta
Coś w sobie ma.
Gdzie się zjawi każdy wpada w szał
I tak by jej na ucho szepnąć chciał:
Chodź, Marysiu, na pieszczoty,
Tam, gdzie szumi ciemny las,
Nikt tam nie zobaczy nas.
Wiem, że nie brak ci ochoty
Więc rozkosznie zejdzie nam we dwójkę czas!
Jak chabry oczy masz i włosów połysk złoty
Gdy Cię zobaczę wprost bym Ciebie łyżką jadł…
Chodź, Marysiu, na pieszczoty
Cóż bez Ciebie byłby wart ten cały świat?
Gdy to słyszę wpadam zaraz w złość
Bo już psia kość
Mam tego dość!
Czyż naprawdę nie ma innych słów
I musi każdy jej powtarzać znów:
Chodź, Marysiu, na pieszczoty,
Tam, gdzie szumi ciemny las,
Nikt tam nie zobaczy nas.
Wiem, że nie brak ci ochoty
Więc rozkosznie zejdzie nam we dwójkę czas!
Jak chabry oczy masz i włosów połysk złoty
Gdy Cię zobaczę wprost bym Ciebie łyżką jadł…
Chodź, Marysiu, na pieszczoty
Cóż bez Ciebie byłby wart ten cały świat?
Za to ja mam całkiem inny gust,
Nie nęci biust,
Ni słodycz ust.
Dla mnie grunt to dusza, ale cóż:
Te słowa same z ust mi płyną już:
Chodź, Marysiu, na pieszczoty,
Tam, gdzie szumi ciemny las,
Nikt tam nie zobaczy nas.
Wiem, że nie brak ci ochoty
Więc rozkosznie zejdzie nam we dwójkę czas!
Jak chabry oczy masz i włosów połysk złoty
Gdy Cię zobaczę wprost bym Ciebie łyżką jadł…
Chodź, Marysiu, na pieszczoty
Cóż bez Ciebie byłby wart ten cały świat?[1]