Coś tam w lesie stuknęło,
coś tam w lesie gruchnęło,
a to komar z dębu spadł,
złamał sobie krzyża skład,
a to komar z dębu spadł,
złamał sobie krzyża skład,
aaa,
potłukł sobie i głowę
o konary dębowe,
potłukł sobie głowę
o konary dębowe,
potłukł sobie i ciemię,
gdy tak gruchnął o ziemię,
gdy tak gruchnął o ziemię,
o ziemię.
Coś tam w lesie stuknęło,
coś tam w lesie stuknęło, huknęło, och!
Mucha z brzękiem leciała
i komara pytała, pytała, pytała,
czy nie trzeba doktora albo księdza przeora,
/czy doktora, przeora, doktora, doktora,/bis
czy doktora.
Nie trzeba mi doktora, ach nie,
ani księdza przeora, nie trzeba, ach nie.
Nie potrzeba apteki, nie potrzeba mi,
nie potrzeba apteki, nie potrzeba mi,
tylko rydla, motyki,
tylko rydla motyki.
Zleciało się wilków sześć,
wykopały dół w piasku,
narobiły tam wrzasku,
narobiły tam wrzasku,
narobiły tam wrzasku.
Wszystkie muchy płakały,
gdy komara chowały,
ucierały swe nosy,
zawodziły w niebiosy
i śpiewały: „rekwije,
już nasz komar nie żyje!”,
aaa.[1]
1. |
Rutkowski Bornisław, Coś tam w lesie stuknęło: humoreska: na 3 głosy dziecięce lub żeńskie a cappella, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1954 |
Zrealizowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.