Wpadłem w sidła czarownicy
A był poranek na niebie
Straciłem siły i w niczym
Nie przypomniałem sobie
Onegdaj śmiałem się z czarów
Tym razem nie było mi do śmiechu
Niewiele ze mnie zostało
Goniłem w piętkę na wdechu
Więc tylko z tego się składam
Ile we mnie jest siebie
Jest problem a więc go zbadam
Gdzież jest istoty zarzewie
Boga za dużo zaś diabła za mało
Nie będzie skruchy bo duszę mam hardą
Cóż to się dzieje cóż to się stało
Automat kartę wypluwa z pogardą
Kolejna ściema trafiona beema
A taty nie ma nie ma nie ma
W kolejnym mieście zwarzona bohema
A taty nie ma niema nie ma
Chciałem cos przeżyć to proszę
Mam ci ta teraz za swoje
W dalekiej utknąłem wiosze
Zmieniłem ścieżki na swoje[1]
1. |
http://www.homotwist.art.pl |
2. |