Nie takie to czasy były,
Kiedy chłopiec wdzięczny, miły
U nóżek swojej kochanki
Trawił wieczory i ranki.
Już upłynął ten czas złoty,
Nie ma w chłopcach więcej cnoty,
Ja żadnemu już nie wierzę,
Bo choć kocha, to nie szczerze.
Gdym na wiosnę pasła trzody,
Najpiękniejsze kwiatki wprzódy
Zrywał z rosą na mój wianek,
Zawżdy mówił, że kochanek.
Siedział przy mnie luby, miły,
Wdzięki go moje bawiły;
Moja trzoda wdzięczna była,
Zorza przyjemnie świeciła.
A teraz go wszystko nudzi,
Mnie niewdzięcznik już nie budzi,
Ani czeka późnej pory,
Spędza trzodę do obory.
Ach, odmiana czasów sroga!
Odzież ta chwila tyle droga,
Gdym się wzajem z nim bawiła,
Gdym mu w oczach miłą była.
Zmienił się czas niestateczny,
Porzucił mię mój serdeczny;
Oby za karę odmiany
Nie był ode mnie kochany.[1]
1. |
Barański, Franciszek, W górę serca!: drugi zbiór pieśni narodowych i patriotycznych. Cz. 2, Słowa, Lwów, Warszawa, Księgarnia Polska, 1920, s. 1. |