A ni ucho nie pojmie
ani głos wypowie
Jakiem się cieszą życiem
w niebie aniołowie
Tam wieczna radość
otacza nas wiosną.
Tam się nadzieję
razem spełniają i rosną
Tam życiem miłość sama
i jedna i święta
Trwogi ani zazdrości
nie zna niepojęta.
Tam istota snem błogim
istotą marzenia.
Szczęściem ziemskiej młodości
jest cieniem jej cienia.
Jak dla duszy snu cieniem
co laty dawnemi
W nasze życie wcielone
doznały na ziemi.
Lecz była dusza jedna
co rówieśnic gronie
Jakąś w niebie nie znaną
tęskność tuli w łonie
Ziemskim wzdycha westchnieniem
zbiegłe marzy wieki
I w pył lecących światów zatapia powieki
I duma jako duma dziewica stroskana.
Gdy w kurzu drogi
swego wygląda młodziana.
Smutek jej był tak piękny
jako czyste chmurki
co zachodem ciemnieją
ozłocone wzgórki
Albo jako na róży
łza porannej rosy.
Co w czystości pogodne
odbija niebiosy.
A tak niebios królowa na perłowym tronie
w niebieskiej i gwiazdami osnutej osłonie
Przed siebie ją wezwała w oblicze jej wryta
Spojrzeniem macierzyńskim czyta tajemnicę.
Znam ja ciebie gdzie żyjesz myślami tęsknemi,
W miejscu cierpień i zasług tam na polskiej ziemi
Tam i ja z tronu mego czuciem się przenoszę
gdzie były macierzyńskie bóle i rozkosze
Tam od wschodniej to strony znam ziemię ubogą
gdzie lud cały krzyż niesie Syna mego drogą
On mię swą matką obrał i tam wszystkie matki
dla Ojczyzny poświęceń wychowują dziatki
Idź bądź siostrą i matką a ziemskimi cnoty
Łącz czystość i niewinność anielskie przymioty
Te wdrażaj w dziecię twoje a każdą ofiarę
osłodź przez Boską miłość nadzieję i wiarę![1]