Edmonton, stan Alberta, grudzień 1966, czwarta nad ranem.
Kiedy ostatni raz pisałem do ciebie?
Drzewo sandałowe płonie przy małym hotelu przy Jasper Street.
Sto razy wchodziłaś do tego pokoju
w pozorach sari w zbroi dżinsów
i siedziałaś przy mnie godzinami
jak samotna kobieta w pokoju szczęścia.
Śpiewałem dla tysięcy ludzi
i napisałem nową piosenkę
wierzę, że mogę sobie zaufać w trosce o moją duszę.
Mam nadzieję, że masz dosyć pieniędzy na zimę.
Przyślę ci trochę forsy jak tylko mi zapłacą.
Trawa i miód, śpiewający kaloryfer,
cienie mostów na lodzie
Północnej Rzeki Saskatchewan,
ciemnoniebieski szpital nieba –
to wszystko dotrzymuje nam miłego towarzystwa.[1]