Śnieg stacza z wierchów, chmury w niewolę gna
płatki krokusów rozchyla halny wiatr.
Roztoka huczy jak śmiech młody/bis
mąci strumieniom jasność wody/bis
gna jak szalony, na basach smreków gra./bis
Halny nadchodzi zawsze ten zawsze sam
oddech szeroki przynosi z sobą nam
Spada jak jastrząb na doliny
Wartko przetacza swe godziny.
Zostawia inny, jakby przebudzony świat.
W górskich dolinach teraz szałasów mniej
W szczeliny gontów halny zniszczeniem dmie
Tak na ruchomej czasu scenie
jurnej przeszłości nikną cienie.
Wiatr je rozwiewa i topi w gęstej mgle.
Gdzie jest Sabała co w górach grywał, hej
Gdzie jest Madeja co w zbójach wodził rej
Wszystko przebrzmiało, przeszumiało
tylko w legendzie pozostało
Będzie świat nowy, lecz jaki któż to wie?[1]