Kiedy oczy zamykam,
W sercu wielka panika
I za gardło tarmosi mnie strach!
Reflektorów strumienie
A ja stoję na scenie
I języka znów w gębie mi brak!...
Sala gwiżdże i tupie
A ja stoję jak głupiec,
Tylko sufler powtarza mój tekst:
Słyszę: „Być albo nie być!...”
I mnie korci ażeby
Krzyknąć: „Panie! A dalej jak jest!”
I zakląłem pod nosem,
Lecz zacząłem półgłosem
Ten monolog tak stary jak świat.
Z przekonaniem mówiłem,
Bo gdy mówić skończyłem,
Cała sala się trzęsła od braw!
Tylko sufler z daleka
Dziwnie wciąż się uśmiechał
Aż w antrakcie powiedział mi to:
„Jestem ciekaw, czy kiedy
Przyjdzie na mnie czas biedy,
Jakąś kwestie podrzuci mi ktoś?”
Dawno nie gram Hamleta,
Dziś suflera mam etat
I tę zmianę wychwalam co dnia,
Bo Hamletów zmieniają,
Lecz suflerzy zostają
I o jutro nie muszę się bać![1]
1. |
http://www.teksty.agencja-as.pl/product_info.php?products_id=582&manufacturers_id=93 |
2. |
http://www.teksty.agencja-as.pl/index.php?manufacturers_id=93 |
3. |
https://online.zaiks.org.pl/utwory-muzyczne/33122 |