Od świetności do upadku
Ze święta w żałobę
Z bagna po pas i po szyję
Na głęboką wodę
Co przez wieki cieszy oko
Popadnie w ruinę
Położone gdzieś wysoko
Znajdzie się w dolinie
A gdy wstaną ranne zorze
Co kuleje – pójdzie gorzej
Historia niczyja wejdzie choćbyś nie chciał
Bez śladu przemija niespodzianka wieczna
Historia niczyja chociaż pod opieką
Kiedy nią się wzruszysz to usłyszysz rechot
Pałacyki i spichlerze
Czy komory celne
Po reklamach dzisiaj straszą
Nietoperza pełne
Mosty wieże i wiatraki
Przemysłowe cuda
Niepotrzebne już nikomu
Brudna szara nuda
A gdy wstaną ranne zorze
Co kuleje – pójdzie gorzej
Historia niczyja…
To co było rozmaite
Będzie jednakowe
Równą kostką szkłem i stalą
Więc pozornie zdrowe
Kiedyś karczma i świątynia
A na polu stogi
Dziś porosłe resztki muru
Niewidoczne z drogi
A gdy wstaną ranne zorze
Co kuleje – pójdzie gorzej
Historia niczyja wejdzie choćbyś nie chciał
Bez śladu przemija niespodzianka wieczna
Historia niczyja chociaż pod opieką
Kiedy już się wzruszysz to usłyszysz rechot[1]
1. |
http://www.elektrycznegitary.pl/ |