Ciągle jeszcze pamiętam
Hotel Chelsea i ciebie
Twoje słowa odważne i słodkie
Na skrzypiącym tapczanie
Pracowałaś ustami
Limuzyny czekały pod oknem
Były jakieś powody
I był Nowy Jork
Goniliśmy za forsą i seksem
Co tekściarze – fachowcy
Nazywali miłością
I zapewne nazywają dziś jeszcze
A potem odeszłaś
Czyż nie tak, najdroższa?
Odwróciłaś się do tłumu plecami
Odeszłaś i nigdy
Nie słyszałem już więcej
Chcę ciebie, nie chcę ciebie
Chcę ciebie, nie chcę ciebie
Ty jednak tak się droczyć potrafisz
Ciągle jeszcze pamiętam
Hotel Chelsea i ciebie
O twym sercu krążyły legendy
Powtarzałaś wciąż w kółko
Że wolisz przystojnych
Ale dla mnie zrobiłaś wyjątek
Zaciskając pięści
Bo z takich jak my
Piękno zawsze robi niewolników
Powiedziałaś niedbale
Nie ma się czym przejmować
Jesteśmy wstrętni, lecz mamy muzykę
A potem odeszłaś
Czyż nie tak, najdroższa?
Odwróciłaś się do tłumu plecami
Odeszłaś i nigdy
Nie słyszałem już więcej
Chcę ciebie, nie chcę ciebie
Chcę ciebie, nie chcę ciebie
Ty jednak tak się droczyć potrafisz
Nie chcę przez to powiedzieć
Że się w tobie kochałem
Cóż, nie zawsze odnieść można zwycięstwo
Ciągle jeszcze pamiętam
Hotel Chelsea i ciebie
Lecz nie myślę o tobie zbyt często[1]