Za oknem siny
Latarni błysk
On siedzi drżący
Pisze list:
„Kochana żono – przechodzę męki
W domu zaległy się nam panienki!
To od sąsiada (piętro nad nami)
Musiały ścierwa przeleźć rurami!
Choć walę równo i bez pamięci
Mnóstwo się tego po domu kręci
Jak zgasić światło, to, moja duszko
Po cztery sztuki włazi na łóżko!
Za oknem siny
Latarni błysk
On siedzi drżący
Pisze list:
Stosuję tytoń, spirytus, rekty...
Lecz to nie działa już na insekty
Choć walczę z nimi z całej swej siły
Dziwnie się bestie uodporniły!
Na szczęście kumple przybyli walnie
Wesprzeć moralnie i materialnie
I ramię w ramię wszyscy razem
Tępimy dzielnie tę zarazę!
Za oknem siny
Latarni błysk
On siedzi drżący
Pisze list:
Sprzedałem szafę i klarnet zięcia
Bo to kosztowne są przedsięwzięcia
Gdy się wytępić chce te zakały
By gniazd rodzinnych nam nie kalały!
Ja wiem, że kochasz – tęsknisz za mężem
Znów się spotkamy, gdy zwyciężę!
Chwilowo mąż twój i kumple z boku
Robimy dezynsekcję bloku!!!
Kończę, bo znów się dają we znaki
Kochana! – przyślij coś na robaki!
Bo ja tu straszne przechodzę męki
W domu zalęgły się nam panienki!”
Za oknem siny
Latarni błysk
On siedzi drżący
Pisze list[1]
1. |
http://www.jerzysatanowski.com/ |