Jak Ci dziękować, żeś mi dal tak wiele
iż jestem w życiu, jak ów gość przygodny,
co zaproszony został na wesele
niespodziewanie i nie odszedł głodny.
Duszą spokojną, wstecz się nie oglądam,
za przyszłym dobrem, które już nie wróci,
i w swej radości niczego nie żądam,
tylko dziwuję się, że radość smuci.
Jesień ma złotą, pogodą się głosi,
O pełnym ciszy, łagodnym wieczorze,
i rozczulone serce moje wznosi
okrzyk zachwytu: „Dziękuję Ci Boże”.[1]