Wiosną jaskółkę ujrzałam
w czystym lazurze poranku,
gdy słońca wschód podziwiałam,
stojąc przed domem na ganku.
Lecieć, ach, za nią tak chciałam,
gdy ją w przestworzu widziałam
lecz jej skrzydełek nie miałam.
Długo wiodłam tęsknym wzrokiem
za ptaszyną tą bez trwogi,
co w przestworzu tak szerokim
nie zagubi swojej drogi, aaa…,
pośród mgły czy za obłokiem, aaa..!
Tak pomknęłabym radośnie,
jaskółeczko moja mała,
ku gajom tym, ku tej wiośnie,
kędyś ty mi uleciała,
ptaszyno śmiała!
Wiosną jaskółkę ujrzałam
w czystym lazurze poranku,
gdy słońca wschód podziwiałam,
stojąc przed domem na ganku.
Lecieć, ach, za nią tak chciałam,
gdy ją w przestworzu widziałam
lecz jej skrzydełek nie miałam.
Już nie ma małej jaskółki tu,
uleciała.
Aaa…![1]
1. |
Dell’Acqua Eva, Jaskółka, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1961 |